Max 14Zupełnie nie wiem dlaczego, ale ludzie maja wielką potrzebę aby poddawać nas kąpieli kilka razy w roku. Nie żebym był brudasem, nawet lubię odświeżającą kąpiel, tylko na świętego Azora do czego potrzebna jest ta okropna, śmierdząca jakimś kwieciem piana? Letnia kąpiel odbywa się przeważnie na dworku, z użyciem węża do podlewania i to jest super, bo jest przy tym dużo zabawy. Mogę uciekać po ogrodzie i czasami udaje mi się tak Majkę skołować, że prysznic trafi w Wojtka, albo w Gustawa. Potem odbywa się wycieranie – to akurat uwielbiam, suszenie w słoneczku też fajnie, ale wyjdźmy już, wyjdźmy wreszcie na ten spacer! Uff, nareszcie, przecież to oczywiste, że musimy natychmiast wytrzeć ten okropny zapach, najlepiej w piasek, albo zasikaną trawę, świetnie działają tez okłady błotne, kąpiel w kałuży, a krowie placki na łące – rewelacja! Gorzej jest zimą…..Po kąpieli nie ma mowy o spacerze, suszenie odbywa się za pomocą buczącej suszarki, którą nie wiedzieć dlaczego Gustaw akurat uwielbia. Na moim kocyku nie ma nawet pół pchły, do której można by się przytulić, bo jak łatwo się domyśleć, kocyk tez został wykąpany. Muszę więc spokojnie czekać do rana upajając się wątpliwym aromatem psiego szamponu. Zasypiam z nadzieją, że kiedy jutro pójdziemy na wycieczkę do Wąwozu Lisa na pobliskim polu, sprawa sielskiego zapachu zostanie raz na zawsze załatwiona.

Kąpiel
Tagi: