„Bo ja niestety proszę Pana całkiem nie radzę sobie z żalem i ze smutkiem.
Więc gdy dopadną mnie nareszcie, w nierównej walce nie mam szans.
I kiedy płacz mi nie wystarcza, to z moich łez, z kropli goryczy z ziarenek bólu
powstaje wiersz
I składam rymy, spisuję myśli, lub co się przyśni.
Ot, tak sobie.
Wierszem dla duszy przyjemności sobie robię.
Zaprawdę nie wiem, proszę Pana, skąd to przyszło, ja myślę, że nosiłam to w sobie od zawsze.
Czekałam tylko na swój czas, na taką chwilę,
kiedy się słowa poskładają, kiedy spłyną rwącym strumieniem, lub wyfruną w świat motylem.”