Minęły już 2 tygodnie od mojego wypadku. Całkiem sprawnie zasuwam już po ogrodzie i to wielkie szczęście bo koty się rozpanoszyły, szczególnie Rudy. Mimo kilkuletniego szkolenia mój syn Gustaw prędzej zbiera się do zabawy z nimi niż do gonienia. Wyraźnie więc
Still alive!
