Gustaw 12Cztery piłki różnych rozmiarów i kolorów, trzy jeże, jedna świnia, czerwona, gumowa korona, dwa kółeczka, jakiś niezidentyfikowany obiekt, a nawet trzy, plastikowa butelka, gumowy jęzor, ze cztery kartonowe pudełka, linka, sznurek, orzechy włoskie, bułka sprzed tygodnia, obgryzione frędzle od dywanika
To wszystko i jeszcze więcej ma mój syn Gustaw na swoim legowisku
Jak chce niech ma, proszę bardzo, ale czy musi bawić się tym wszystkim naraz?
I to wtedy kiedy ja właśnie odpływam w błogim poobiednim śnie!
Słodki film o zielonych łąkach, pełnych drzew serdelkowych, zostaje brutalnie przerwany przez latające w powietrzu piłki i kartony owinięte we frędzle i linki.
Trzask rozgryzanego orzecha wbija się w moją głowę jak siekiera, sucha bułka właśnie strzeliła mi w oko, a na głowie wylądował jeż. Niezidentyfikowany obiekt latający, świsnął tuż obok mojego ucha i wylądował w misce pełnej wody.
No fajnie, teraz się doigrał, zaczynam wycie. Majka zaraz przybiegnie i dostanie za swoje ten łapiduch. Chyba, że znów zrobi jedną ze swoich słodkich minek i Majka się nabierze
O nie, udało mu się, znowu mu się udało. Hej ja tu jestem, czy nie należy mi się chwila spokoju? Wojtek, pomocy! Nikt mnie nie rozumie. Przez 10 lat moje piłeczki, jeż, kółeczko, wszystko to leżało sobie spokojnie w kąciku, czyściutkie, całe, rozkosznie piękne.
A teraz? Dajmy na to taki gumowy kurczak. Kurczak? Jaki kurczak? Teraz jest łeb od kurczaka, kuper od kurczaka, szyja od kurczaka, łapa od kurczaka.
Dobrze, że ja jestem jeszcze w jednym kawałku. Uff.

Gucio w akcji