-Dawno, dawno temu…

– Tato! A jak dawno?

– Gustawie, prosiłeś mnie o opowieść, to siedź cicho i nie przerywaj! A więc…

– Tato, a Majka mówi, ze nie rozpoczyna się zdania od więc

– Ale ja rozpocząłem od A!  To co innego.

  A więc dawno temu żył sobie Pies. Był wielki, piękny, spokojny,  bardzo mądry ….

– Tato! No dalej, dalej

– Ten Pies, choć miał szczęśliwy dom, czuł się trochę samotny. Kiedyś, kiedy był jeszcze

   młody miał wspaniałego przyjaciela, ale on odszedł pewnego dnia za tęczowy most.

   I tak nasz bohater dopełniał swojego żywota w samotności. Tęsknił za starym druhem i

   nigdy go nie zapomniał.

  Oczywiście miał wielu kumpli i zaprzyjaźnione suczki, ale doskwierały mu samotne spacery

   i nudne wieczory w ogrodzie. Wkrótce jednak wszystko to miało się zmienić.

– Tato!, teraz będzie ten mój ulubiony kawałek, ale opowiedz dokładnie!

– Otóż pewnego dnia w innym mieście przyszedł na świat mały, poczochrany, niezwykle

  radosny czarny kudłacz. Był to niewątpliwie w tym dniu, kudłacz najbardziej na świecie

  oczekiwany. Czekała na niego mamusia Sara, ciocia Pela, Pan Krzysiu, ale czekali na niego

  też wszyscy w domu Wielkiego Psa. Sam Wielki Pies nie do końca rozumiał powstałe

  zamieszanie, w końcu był tylko psem i nie mógł pojąć doniosłości faktu, że oto na świat

  przyszedł jego syn!

  W domu Wielkiego Psa zapanował istny obłęd. Wszyscy się przygotowywali na przybycie

  małego kudłacza, a Wielki Pies poczuł się jeszcze bardziej samotny…

  W końcu nastał ten dzień, dzień w którym świat stanął na głowie. Nie było łatwo.

   Ba, ośmielam się nawet twierdzić, że czasami było bardzo ciężko. Codzienna, mozolna

  praca jednak się opłaciła. Kudłacz w końcu przestał gubić się w ogrodzie, nauczył się

  wychodzić na spacer, gonić koty i ustawiać co bardziej zadziornych kumpli z okolicy.

  Codzienne zawody w przeciąganiu linki, szalone biegi po górkach, dojadanie z ojcowskiej

  miski, sprawiły, że stał się jeszcze większy i potężniejszy niż jego ojciec. Jednym słowem

 Wielki Pies  odwalił kawał solidnej roboty, wychowując syna na godnego następcę.

 

– Tato, to piękna opowieść…Taka historia, no, bardzo podobna do naszej.

   Ale chyba jednak nie, bo ten wielki, piękny, spokojny pies na początku nijak mi do nas nie

  pasuje.

Dawno temu