Właśnie mi powiedzieli, że dziś odwiedzi nas wujo Rysio, oczywiście z Czarną.
Zawczasu się przygotowałem! Dywanik schowany, piłki zakopane w ogródku w tajemnych miejscach, poduszkę wepchnąłem pod szafę, tak jakby co, wiecie. Dopilnowałem, żeby worek z groszkami znalazł się w zamkniętej szufladzie – tej wyższej, gdzie dosięgają tylko DUŻE psy. Śniadanie zjadłem bardzo ładnie i baaardzo duże. Majka cieszyła się, że tak pięknie się uwinąłem, ale ja mam głębszy plan. Myślę, że skoro się najadłem to głód mnie w dzień nie dopadnie i nie będzie potrzeby przygotowywania kurczaków z ryżem. A jak kurczaków nie będzie to dzielić się czym też nie będzie. Proste i idealne! Wieczorem zdam wam sprawozdanie z wizyty. No może jutro raczej, bo wieczorem to mogę paść z wyczerpania. AVANTI!!!
Znowu Czarna