Zostałem sam…
Chyba muszę się z tym pogodzić.
Szukałem Maxa całe 3 tygodnie, codziennie, w ogrodzie, na spacerze.
Przeszukałem każdy kąt w domu, zajrzałem za każdy krzak na polu.
Lubiliśmy wspólne zabawy w chowanego…..
Ale gdyby Max się schował, to na pewno bym go znalazł, jestem w tym mistrzem.
Ale ojca nie ma…
Jestem trochę rozżalony, przecież mi mówił, ze będziemy razem na zawsze.
Może on miał inne zawsze?
Smutno mi i nudno. To prawda, że wielkiej pociechy w zabawie to ja raczej z ojca nie miałem, ale zawsze było kogo pogonić i podenerwować.
Ale zaraz, zaraz. Ja tu się użalam, a Wy pewnie nie wiecie nawet z kim macie do czynienia.
Jestem Gustaw. Syn Maximusa. Wiem, że ojciec sobie tu z wami gadał, a teraz skoro go nie ma to tak sobie pomyślałem, że ja tez bym miał to i owo do opowiedzenia.
Nie wiem jak mi to wyjdzie, bo ja niestety żyję szybko, śpię szybko, chodzę szybko, łobuzuję szybko… Nie no, łobuzuję to stale J
Mam już 4 lata, jestem piękny, mądry, wysportowany. No co, przecież nie twierdzę, że jestem skromny. Potrafię przynosić buty, bawić się piłeczką z podrzutami i podkręcaniem, świetnie rozszarpuję kocyki na cieniutkie paski, wystarczą mi 2 sekundy na likwidację nakrętki z butelki po coli, mam na sumieniu wiele krzaczków i kwiatków pielęgnowanych mozolnie przez Majkę. Uwielbiam: pić wodę z kranu, ludzkie żarcie, słodycze, froliki, cytrusy, zapach kawusi, spanko na kanapie, rozładunek zakupów z samochodu, wieczorne gonitwy z suką Grappą z sąsiedztwa
Nie lubię to chyba tylko tego ryżu, co się przykleja do mięska i jest zupełnie zbytecznym dodatkiem w mojej misce. No i nade wszystko nie lubię zostawać sam w domu.
Przez 4 lata nigdy nie byłem sam. Co prawda, kiedy Majka i Wojtek gdzieś wychodzili, Max od razu uderzał w kimono – o rany jak on potrafił chrapać!- ale psia kość był.
Po prostu staruszek zawsze był obok. Muszę się pozbierać, trudno, widać czas dorosnąć.