Jestem dorosłym sznaucerem olbrzymem, no zgoda może lepiej byłoby powiedzieć brodaczem monachijskim bo z tym olbrzymem tak do końca naturze nie wyszło.
Urodziłem się tego samego dnia co mój Pan Wojtek ma imieniny, tylko oczywiście wiele lat później. To na pewno jakiś znak, ale jeszcze nie wiem jaki.
Moi Państwo mówią do siebie po imieniu i mnie też tak pozwalają.
Wojtek ogólnie jest „the best” chociaż dużo jeszcze muszę nad nim popracować.
No jest jeszcze Majka głównie do jedzenia i do przytulania.Robi najlepsze kurczaki na świecie i pozwala mi wchodzić na kanapę.
Agnieszka mnie przywiozła do tego domu, jest super, bo ma więcej siły niż pozostali i ma kolegów, którzy lubią wieczorne spacery.. Przez jakiś czas jej nie było, ale znów wróciła i wróciły spacery do północy. Uwielbiam je, bo to godzina kotów, więc jest co pogonić.
Kiedy tu do nich przyjechałem był jeszcze KTOŚ. Prawdziwy sznaucer olbrzym. Mój wielki przyjaciel i opiekun LORD. Lord miał już swoje lata i czasem udało go się okiwać w biegach czy w zabawie. Nauczył mnie wielu wspaniałych rzeczy – jak wymusić spacer, jak bawić się plastikową butelką, jak ciągnąć smycz, jak tropić koty. Pokazał mi wielki świat na górce.
Ale nagle pewnego wieczoru Lord zniknął. Nie wiem dokładnie jak to było, bo Agnieszka zabrała mnie właśnie na wycieczkę. Kiedy wróciliśmy Lorda już nie było, zniknął też jego dywanik. Najpierw myślałem, że może pojechał do lekarza, bo ostatnio często tam jeździł, ale mój przyjaciel już nie wrócił. Na początku Wojtek był smutny, a Majka często płakała.
Zostałem sam i musiałem wziąć na siebie wszystkie obowiązki przewodnika tego stada. Wymagało to trochę pracy, musiałem częściej bawić się z Wojtkiem, całe wieczory siedziałem z Majką na kanapie, a Agnieszkę wyprowadzałem na długie spacery.
Mój wysiłek się opłacił, bo w końcu jakoś zaczęło się robić weselej.
Najtrudniej mi było zrozumieć, dlaczego mam szczekać na pana listonosza, bo dotąd bardzo go lubiłem i chętnie się z nim bawiłem. Ale widać dorosłość ma inne prawa i obowiązki.
Teraz to już w ogóle jest czadersko, bo mieszka z nami mój syn Gustaw, ale to długa historia…
W moim życiu wiele się już wydarzyło i opowiem wam o tym. Ale powolutku….